0
maczala1 5 marca 2014 23:15
Wstęp

No i jak zwykle decyzja o wyjeździe zapadła w sposób spontaniczny. Gdzieś pod koniec ubiegłego roku Norwegian wrzucił promocję na loty z Oslo do Tromso. Pozostało jeszcze znalezienie dojazdu na lotnisko Gardermoen w Oslo. Ponieważ jest ono oddalone od innych lotnisk obsługiwanych przez tanie linie (Rygge, Torp) najpraktyczniejszy i najtańszy pozostawał dolot z Gdańska również Norwegianem. Szybkie przeszukanie dostępnych terminów i bingo, loty na trasie Gdańsk-Oslo-Tromso-Oslo-Gdańsk w terminie 26-28 luty w najniższej z możliwych cen - 518 zł od osoby. Żadnych nocek na lotnisku (to był warunek konieczny) oraz dodatkowo w trasie powrotnej 10-godzinny postój w Oslo, akurat w sam raz na zwiedzanie miasta. Czyli przysłowiowe „wash and go - 2w1” :)
Pierwszy raz mieliśmy lecieć Norwegianem więc najpierw nastąpiło rozpoznanie sposobu odprawy. Jak się okazało pomimo tego, że lecieliśmy tylko z bagażem podręcznym, przy pierwszym locie konieczna była odprawa na lotnisku (odprawa on-line w ogóle nie była aktywna, a na lotnisku w Gdańsku brak jest automatów samoobsługowych). Potem było już zdecydowanie łatwiej i szybciej. Na wszystkie pozostałe trzy loty odprawialiśmy się sami w automatach. Bardzo fajna sprawa, dostępne menu w języku polskim, a przede wszystkim możliwość samodzielnej zmiany miejsc, jak przydzielone automatyczne się nie spodobają. Tym sposobem zawsze mieliśmy miejsce przy oknie + sąsiednie, bez żadnych dodatkowych opłat i tłoczenia się w kolejce jak w Wizz :)

Dzień 1

Samolot Norwegiana pozytywnie nas zaskoczył, po wyposażeniu i jego stanie można by rzec krótko – praktycznie nówka.

Image
Norwegian podczas załadunku.

Image

Image
Końcówka skrzydła, to chyba już klasyczne ujęcie Benka :)

Image
Wyposażenie samolotu chyba raczej niespotykane w tanich liniach.

Po dotarciu do Oslo mieliśmy około 3 godziny oczekiwania na kolejny lot. Lotnisko Gardermoen wprawdzie ogromne ale wbrew temu co wcześniej słyszałem, całkiem dobrze oznakowane. Podróż z pasa do terminala odbyła się przy wykorzystaniu podstawionego autobusu.

Image
Rzeźba o oryginalnym kształcie w terminalu odlotowym … ciekawe czy autor miał to samo na myśli co ja :)

Image
Oczekiwanie na samolot na wygodnych fotelach w strefie odlotów.

Image
W tym samym czasie za oknami rozszalała się na dobre zima.

W Tromso poruszaliśmy się komunikacją miejską, bilet na 24h kupiony u kierowcy w cenie 100 NOK – witajcie norweskie ceny :) Podobno kupowane wcześniej są trochę tańsze ale na lotnisku nie znaleźliśmy żadnego automatu, czy punktu sprzedaży, a może było już po prostu za późno. Żeby znaleźć mały przystanek autobusowy (linie 40 i 42) trzeba obejść cały parking lotniskowy. Natomiast z przed samego terminala do miasta kursuje Airport Flybussen ale nam ta opcja nie pasowała, ponieważ mieliśmy hotel położony po za miastem. Sydspissen Hotel był chyba najtańszym hotelem w całej okolicy (co oczywiście w cale nie oznacza, że był tani) i miał dodatkowy atut - położenie na samiutkim południowym krańcu wyspy Tromsoya, bliziutko plaży, bardzo dobrego miejsca na obserwacje zorzy polarnej. To był właśnie jeden z celi naszej podróży – zobaczyć zorzę. Co ciekawe w hotelu spotkaliśmy sporo Polaków, między innymi parę która leciała z nami już Gdańska oraz grupę chłopaków, robotników budowlanych, z którymi ucięliśmy sobie miłą pogawędkę przy herbatce.

Image
Sydspissen Hotel położony na samym południowym końcu wyspy.

Image
Sala jadalna w hotelu.

Image

Image
Standard wyposażenia to tak naprawdę coś pomiędzy hotelem a motelem, chociaż mała lodówka w pokoju to duży plus.

Ponieważ mieliśmy tylko dwa wieczory na zobaczenie zorzy, a prognoza pogody na drugi wieczór była bardzo słaba (zachmurzenie + deszcz) pomimo zmęczenia ruszyliśmy na plażę. Droga krótka ale dosyć zdradliwa, prawdziwe lodowisko. Przydała się tutaj zabrana z kraju latarka. Za nami przydreptały z hotelu trzy młode Polki i pewnie w celach rozgrzewczych odstawiały dzikie pląsy na plaży :) Widać było gwiazdy więc warunki na zorzę dobre, tylko gdzie ona do cholery jest ? Po pół godzinie na wygwizdowiu poszliśmy na drugą darmową herbatkę do hotelu, skąd o 23 nas grzecznie wyproszono z powodu zamykania sali. Twardo wracamy nad wodę i zajmujemy miejsce strategiczne za małą budką, która osłania nas trochę od wiatru. Już wydawało się, że coś się pojawia ale niestety wszystko się rozmyło. Po chwili widzimy, że ktoś się do nas zbliża, okazuje się, że to jakiś turysty z latarką czołową na głowie. Krótka konwersacja „did sou seen anything ?” „not sure, something maybe”. Na odchodne gość mówi, że będzie zaglądał przez całą noc w odstępach godzinowych – twarda z niego sztuka :) Po godzinie stania zaczynamy powoli wymiękać ale na szczęście nie odchodzimy, bo zupełnie nagle zorza się pojawia. Fantastyczne zjawisko, jakby coś żyło na niebie. Nie była może jakaś spektakularnie silna i mocno zielona ale przez 15 minut nas czarowała, pojawiała się i znikała. Z emocji zapomniałem o fotografowaniu ale może to i dobrze bo jak się za chwilę okazało kompaktowym aparatem bez statywu nie ma szans na zrobienie zdjęć niezbyt silnej zorzy. Dokładnie jak się widowisko kończyło wrócił gość z czołówką na głowie w towarzystwie kobiety. Przekazaliśmy mu miejscówkę na plaży i zmarznięci na kość poszliśmy spać. Ciekawe czy jeszcze zobaczył coś tej nocy ?

Image
Noc na plaży, a w tle światła hotelu.

Image
Przerwa na herbatkę.

Image
Zorzo gdzie jesteś ?

Dzień 2

Dopiero w dziennym świetle mogliśmy zobaczyć jak wygląda okolica. Widoki cudowne, dokoła ośnieżone szczyty górskie.

Image
Dookoła wyspy wszędzie góry.

Image
Na oblodzone chodniki nie sypią tutaj piachu czy soli, tylko czarny żwirek, ten zwyczaj mógł by się u nas przyjąć.

Image
Polaria - muzeum i fokarium w jednym, my tam akurat tam nie wchodziliśmy.

Image
Tuż obok stoi zadaszony statek łowców fok – Polstjerna, zwiedzanie niestety możliwe tylko latem.

Image
Przed Polstjerną stoi pomnik polarnika.

Image
Z pomostu obok Polstjerny można obserwować rozległą górzystą panoramę.

Image
Bla Rock Cafe serwuje podobno najtańsze i najlepsze jedzenie w mieście - hamburgery za jedyne 200 NOK. My jednak znaleźliśmy coś o połowę tańszego - Burger King :)

Image
Na rynku była ekspozycja rzeźb śniegowych, które jednak mocno ucierpiały z powodu wcześniejszej odwilży :)

Image

Image
Duża drewniana katedra.

Image
I mniejszy kościółek, również drewniany.

Image
Budynek miejskiej biblioteki o ciekawym kształcie.

Image
Pomnik rybaka w centrum miasta.

Image

Image
Widoki na portową zatoczkę z charakterystycznymi budynkami.

Image
Górzysta panorama, tym razem z portu.

Image
Widok z mostu podczas przejścia na drugą stronę fjordu.

Image

Image

Image
Po przejściu przez most trafiamy od razu na nowoczesną sylwetkę słynnej lodowej katedry.

Image
Ten znak sugeruje, w którym kierunku zmierzamy.

Image

Image
Tutaj widać jeszcze bardziej ośnieżone szczyty.

Image
W oddali zauważyliśmy też skocznię narciarską.

Image
Po drodze zaczepił nas norweski kot-ryś. Druga podróż do Norwegii i drugi kot, przypadek ? :)

Image
No i doszliśmy w końcu do kolejki górskiej na Fjellheisen.

Image
Zbliżenie na stację górną kolejki.

Image
Właśnie zjeżdża nasz wagonik, cena tej przyjemności to 140 NOK od osoby w dwie strony.

Image
Widok na południową część wyspy – gdzieś tam na samym końcu wyspy jest nasz hotel.

Image
Widok na północną część wyspy.

Image
Na samej górze nie posypali już żwirkiem, a lodowisko było konkretne.

Image

Image
Na górze śniegu jest jeszcze pod dostatkiem.

Image
Kilku śmiałków ruszyło na wyżej położony szczyt, my jednak odpuściliśmy tą atrakcję.

Image
Jeszcze pamiątkowe zdjęcie i wracamy na dół.


Dodaj Komentarz

Komentarze (24)

roku 5 marca 2014 23:34 Odpowiedz
Nooo... toście wysoko zawędrowali (na mapie patrząc). I całkiem niedrogo. Ja w Oslo zimą trafiłem na śnieg, ale poznaję tę okolicę :D
przemos74 5 marca 2014 23:50 Odpowiedz
Wrzuć rzeczony filmik ;)
cypel 6 marca 2014 00:09 Odpowiedz
dobra relacja charakteryzuje się tym, że jest kot a tutaj taki kizior, że hoho, rewelacja :mrgreen: ten żwirek to dobry patent, Finowie i Szwedzi też go sypią, po stopnieniu śniegu elegancko go sprzątają i służy na kolejny rok,inna sprawa, że prawie cały Półwysep Skandynawski to skała i łatwiej o żwir niż piachbardzo przyjemne widoczki
olir1987 6 marca 2014 08:03 Odpowiedz
jak ostatecznie cenowo wyszła wyprawa? zazdroszczę zorzy;0 8-)
aga_podrozniczka 6 marca 2014 08:30 Odpowiedz
Mieliscie szczescie, ze trafiliscie na zorze. 27 lutego byla bardzo silna zorza, ale z tego co widzialam na kamerce z Tromso, to rozchmurzylo sie tam okolo 3-4 rano dopiero nastepnego dnia. Widzialam nawet zdjecia zorzy z Polski z tego dnia :-)Polecam sprawdzac status zorzy na tej kamerce: http://polaris.nipr.ac.jp/~acaurora/aurora/Tromso/ Nie trzeba wtedy koczowac na zewnatrz, tylko mozna wyskoczyc jak robi sie zielono.
maczala1 6 marca 2014 09:00 Odpowiedz
@AgaNo właśnie potem widziałem na wskaźnikach aktywności zorzy, że 27 lutego był ostry pik w górę. Niestety wieczorem były nisko zawieszone chmury, a byliśmy tak padnięci, że do 3 nad ranem na pewno byśmy nie wytrzymali, zwłaszcza, że już o 5.30 mieliśmy pobudkę. Chociaż ta zorza z 26 lutego na pewno nie była tak wspaniała, jak te, które widzieliśmy na Twoich zdjęciach, my i tak byliśmy z niej ucieszeni i jak na pierwszy raz musi nam wystarczyć :)Stronka z monitoringiem może się jeszcze kiedyś przyda, bo okolice bardzo piękne i kto wie, może jeszcze tam kiedyś wrócimy :)
aga_podrozniczka 6 marca 2014 09:38 Odpowiedz
Zorza to loteria :-) Mysle, ze 2 dni pobytu i jedno widowisko, to dobry wynik. A hotel to ten przy Telegrafbukta? Robilam tam zdjecia we wrzesniu 2013, ale slabo tam wychodzily, za duzo swiatla. Tylko ja bylam mobilna i pojechalam wtedy na drugi kraniec wyspy. W czasie 2 tygodni pobytu w Troms, w drugim tygodniu mialam ledwie 2 pokazy. A w Tromso mialam piekna pogode i nic, a wszyscy mowili jak to 3 CME uderza w ziemie i bedzie super zorza.
maczala1 6 marca 2014 10:31 Odpowiedz
@AgaTak myślę, że chodzi o ten hotel przy Telegrafbukta, chociaż tak na prawdę jest on położony ciutkę dalej od Telegrafbukta w kierunku południowego krańca wyspy. Chyba nie ma w okolicy żadnego innego hotelu, więc pewnie chodzi o ten sam. W miejscu bezpośrednio za hotelem na plaży, nie ma w zasięgu wzroku żadnych innych zabudowań i wydaje się, że było naprawdę ciemno. Bez latarki ciężko by było w ogóle tam dojść. Według mnie miejscówka na zorze bardzo dobra, tylko trzeba mieć oczywiście dużo szczęścia :)Tak w ogóle to w opiniach hotelu sporo ludzi pisało o tym, że mogli nawet obserwować zorze bezpośrednio z okien pokoi położonych od strony morza. My niestety dostaliśmy pokój z oknem od strony lądu, bo z drugiej strony nie było akurat wolnych.http://www.booking.com/hotel/no/sydspis ... ab-reviews
aga_podrozniczka 6 marca 2014 10:59 Odpowiedz
Tak mi wyszly zdjecia w tej okolicy, to akurat kawalek dalej nad woda, bo bezposrednio stamtad nie wrzucilam nic do galerii. Nawet widac moj wlasny cien na wodzie. Akurat zorza byla w strone miejskich swiatel.Mysle, ze to najlepszy hotel w Tromso na obserwowanie zorzy i tani.
maczala1 6 marca 2014 11:18 Odpowiedz
@AgaBardzo ładne zdjęcie, na pewno zrobione lustrzanką ze statywem. My niestety bez takiego sprzętu nie mieliśmy szans na zdjęcia zorzy. W sumie to sceneria bardzo podobna do tego co my widzieliśmy (po za tym, że góry po drugiej stronie wody były białe), więc zdjęcie prawie idealnie pasuje do tej relacji :)
maxima 6 marca 2014 12:11 Odpowiedz
mam pytanko odnośnie dachu Opery - w jakich godzinach można tam wejść? czy jest on stale otwarty?
michzak 6 marca 2014 21:38 Odpowiedz
maxima napisał:mam pytanko odnośnie dachu Opery - w jakich godzinach można tam wejść? czy jest on stale otwarty?http://upload.wikimedia.org/wikipedia/c ... _night.jpgto jest jakby część bulwaru nad fiordem, taki placyk tylko pod górę ;) jeśli śnieg nie leży to nawet nie pilnują (akurat jak ja byłem, to śniegu trochę było i nie można było tam wchodzić :( )
cypel 7 marca 2014 07:53 Odpowiedz
BestNorman89 napisał:Ostatnio się trochę naczytałam kryminałów Jo Nesbo i bardzo chętnie wybiorę się do Norwegii, jest to teraz na szczycie mojej listy, zobaczymy jak się ułoży ;)poczytaj jeszcze Camille Läckberg to zachce Ci się do swensonów ;)
maczala1 14 marca 2014 09:08 Odpowiedz
przemos74 napisał:Wrzuć rzeczony filmik ;)Trochę czasu zajęło mi przebrnięcie przez tematykę konwersji i wstawiania filmów na etapie dla początkujących :)Tromso - widok z góry Fjellheisenhttp://www.youtube.com/watch?v=pt4H3EgJu9oOslo - zmiana warty honorowej (zabawny wypadek)http://www.youtube.com/watch?v=-O5_c6RSx9ghttp://www.youtube.com/watch?v=qlYxrlwTx7Y
shiver 14 marca 2014 11:11 Odpowiedz
Bardzo fajna relacja - pozdrawiam!
elbe 16 marca 2014 10:10 Odpowiedz
Dobra fotorelacja.
nomia 16 marca 2014 10:23 Odpowiedz
kot-ryś to ich "dachowiec" - norweski kot leśny :) http://pl.wikipedia.org/wiki/Kot_norweski_le%C5%9Bny
shipoffools22 19 marca 2014 10:25 Odpowiedz
kot przepiekny, rzeczywiscie, mam ochote na tapete sciagnac :).
pannalia 13 kwietnia 2014 00:10 Odpowiedz
kot najlepszy !
olaaa 14 kwietnia 2014 22:02 Odpowiedz
Fajna relacja :) Gratki za odwagę :D Pewnie zimno było
aga_podrozniczka 25 kwietnia 2014 17:28 Odpowiedz
Lece jutro przetestowac Oslo, znowu nasze sciezki podroznicze krzyzuja sie :-) Mam nadzieje, ze wiezowce w centrum beda ladnie wygladac wieczorem/w nocy.
klapio 8 lutego 2015 15:24 Odpowiedz
Dopiero teraz przeczytałem, bardzo fajna i pomocna relacja :)
japonka76 24 stycznia 2017 15:11 Odpowiedz
maczala1 napisał:Kolejka do automatów biletowych Flytoget była bardzo długa ale gość z obsługi chodził i informował, że jak ktoś kupuje bilet bez żadnych zniżek, to może podejść bezpośrednio do bramek i po prostu przeciągnąć kartę przez czytnik i to wystarczy (nie ma wtedy żadnego biletu). Była jeszcze chwila konsternacji, bo kilkukrotnie próbowałem różne karty, a bramka nie chciała się za nic otworzyć. Po kilku próbach zauważyłem, że po przeciągnięciu karty, na wyświetlaczu pojawiają się możliwe stacje docelowe i dopiero po wybraniu Oslo, bramka się otworzyła :) Mam pytanie, czy można dwa bilety załadować na jednej karcie (dla dwóch osób), czy każdy musi mieć własną? Nie znalazłam tej informacji na stronie Flytoget.
maczala1 24 stycznia 2017 17:27 Odpowiedz
@Japonka76W 2014 mieliśmy jedną kredytówkę na dwie osoby i wszystko było OK. Na karcie poprawnie obciążyli za dwa przejazdy.